Juz 3-ci raz rok-po-roku odwiedziłem Polskę! (Dobry wynik, co nie?) Tym razem byłem krótko, planowo tylko na tydzień, a że huragan Irena się pojawił, no to byłem dwa tygodnie.
Jakie wrażenia?
Ogólnie negatywne.
Dużo się robi. To widać. Polska jest w budowie. Gdzie się tylko popatrzy, to jest jakaś budowa. Ja akurat byłem koło budowy A4 blisko Dębicy. Cały czas coś robią. To cieszy. Czy zdążymy przed Euro? A czy to takie ważne?! Ważne że się buduje, modernizuje. To zaprocentuje. To da Polsce wielkiego kopa w 2012, 13, i później.
Wielki bałagan. Przez te wszystkie budowy w Polsce jest wielki bałagan. To ładnie nie wygląda. To mi się nie podoba. I to jest bałagan nie tylko związany z budowami. Polskie wsie i miasta nie są bardzo zadbane. Może to jest tylko przejściowe. Może nie zobaczyłem “ładnych” miast. Może za bardzo porównuje do USA. Może…. Mam taką nadzieję. W tej chwili mam jednak takie wrażenie że mi się niepodoba.
Co z moim powrotem? W tej chwili moja docelowa data 2015 wydaje się chyba nierealna. Jeszcze nic nie zmieniam. Ale jednak nasuwa mi się pytanie…
Po co wracać? No właśnie. Czy mi się coś tutaj dzieje w New Jersey? Nie! Ostatnio kupiliśmy fajny dom w dobrym mieście. Jest ciekawie. Czy mam teraz to rzucić i przenieść się w “nieswoje”? Narazie wydaje mi się to… nie za bardzo porządane.
Mój kontekst się zmienił. Po ogłoszeniu mojego celu powrotu w 2015, widzę i patrzę na Polske trochę inaczej. Bardziej krytycznie. Pewnie przez to takie reakcje. To chyba normalne, jednak.
Na czym stoję… W USA mam narazie stabilną pracę, dom, dobre szkoły dla moich synów. Stabilność. Za cenę ciężkiej pracy. W Polsce miałbym bardziej rodzinną atmosferę, dobrą pracę (mam nadzieję)… i pewną niestabilność. O innych minusach już nie chcę wspominać.
Więc jak narazie mój powrót jest coraz bliżej a jednak coraz dalej. W każdym razie cel pozostał. Nadzieja też. Kiedy zostanie zrealizowany?
Czy ja jestem POwcem?
Po ostatniej wymianie argumentów na Twitter z Bartoszem Rydlińskim z SLD, uświadomiłem sobie parę rzeczy. Bartek zarzucił mi (może nie wprost) ze jestem POwcem bo wypowiadam się dobrze tylko na temat tej partii. Do pewnego stopnia ma racje, ale sprawa nie jest taka prosta. Spróbuje wytłumaczyć.
Może po kolei…zaczniemy od tego co jest najważniejsze. Jakie są moje poglądy? Co dla mnie jest ważne w polityce?
Mniej partyjności. Prywatyzacja! Dla mnie nie powinno być polityki w firmach. Trzeba to mieszanie i maczanie palców uciąć, i to jak najbardziej jak można.
Wybory bezpośrednie. To dla mnie jest bardzo ważne. Mieszkam w USA już od 17-tu lat i trochę wiem jak to wygląda: głosuję na daną osobę w wyborach do Sejmu, Senatu, wójta, radnego, itd — na tych wszystkich co możliwe. W czym to pomaga? Otóż w tym że jak głosuję na daną osobę to mogę ją obserwować i później rozliczać. A ta osoba jest wtedy też mniej partyjna. Co? Tak! Ta osoba wiedząc że ma duże poparcie społeczne nie boi się wyrzucenia z partii. Bo może wtedy wejść do innej, albo startować jako niezależny(a). Bo ma poparcie społeczne. I z tego wszystkiego robi się mniej partyjniactwa.
Twarda walka ze związkami zawodowymi. Ja uważam że związki zawodowe bardziej szkodzą niż pomagają. One spowalniają rozwój. I trzeba z nimi twardo rozmawiać. Nie trzeba się ich bać. Trzeba się nim przeciwstawić. I nie bać się konfrontacji.
Oddawanie władzy samorządom. Samorządy powinny być takimi mini państwami. Powinny mieć wystarczająco władzy żeby stanowić własne prawo, mieć własną politykę drogową, szkolną, itd. Bo wtedy samorządy ze sobą konkurują. Bo wtedy samorządy są po prostu samorządne i odpowiedzialne. Władza powinna być jak najbliżej ludzi. Żeby ludzie czuli że mają realny wpływ na rządzących.
Gospodarkę jak najbardziej rynkową, jak najmniej socjalną. Oczywiście państwo musi pomagać tym pokrzywdzonym i najbardziej biednym. Ale resztę powinno zostawić samym obywatelom. Jak sobie ktoś zapracuje na dużą rentę, to powinien ją mieć. Jak nie, no to nie! Każdy ma wybór. I żadna grupa nie powinna być uprzywilejowana.
To z góry są moje poglądy. Może nie wszystkie, ale te bardzo ważne.
Mam chyba w miarę liberalne podejście. Myślę że w miarę pragmatyczne. Bo mieszkam w USA i widzę jak to tutaj jest. Ale też bacznie obserwuję politykę w Polsce — dużo bardziej niż tą w USA.
Pytanie: która partia jest najbliższa moim poglądom? Chyba nikt nie musi dużo się zastanawiać. W tej chwili tylko Platforma Obywatelska jest blisko moim poglądom. Nie we wszystkich, i nie do tego stopnia co bym chciał, ale i tak najbliżej.
Ja nie jestem przywiązany do PO. Jestem przywiązany do swoich poglądów. I jak powstanie jakaś partia która będzie bliższa moim poglądom, to wtedy będzie to moja partia. Na-razie takiej nie widzę.
I to jest moja odpowiedź na pytanie czy ja jestem POwcem. Chyba bym nie dał rady napisać tego na Twitter! Jak masz twitter, i podobają Ci się moje liberalne poglądy polityczne, dodaj @PolskaZameryki.
Dużo mi się w Stanach nie podoba. Dużo nie podoba mi się w Polsce. Mógłbym o tym pisać. Ale po co… ja nie lubię koncentrować się na negatywach. Spróbuję inaczej…
Dużo rzeczy też mi się podoba i w Polsce i w Ameryce. I o tych sprawach chcę pisać. Myślę że będzie o czym. Pierwsza rzecz (bez jakiejś tam kolejności): drogi w USA.
USA: Drogi
Mieszkając tutaj w USA od ponad piętnastu lat, kocham drogi w USA. Mieszkam w Garfield, stanie New Jersey. New Jersey jest jednym z najbardziej zagęszczonych stanów w USA. To oczywiście ma swoje minusy, częste korki, ale nikt nie może narzekać na słaby dostęp do autostrad.
Zobacz sam. Na mapce zauważ drogę 21. 46. 3, 80 (przecina całą Amerykę), Garden State Parkway, Turnpike. To są wszystkie autostrady albo ekspresówki na które mogę dojechać w parę minut! To jest nie tylko wygoda.
To jest też większe bezpieczeństwo. Ja na autostradach czuję się w miarę bezpiecznie. I to jest dla mnie bardzo ważne.
Poza tym jest to duża wygoda. W USA nie idzie się zgubić (oczywiście bez GPSu). System autostrad jest tak zorganizowany (parzyste East-West; nieparzyste North-South), i tak dobrze połączony, że bardzo łatwo dojechać jest nawet na drugi koniec USA. Do Chicago, kawał drogi, około 1250km, zajęło nam gdzieś 14 godzin. Z paru przerwami. Głównie jadąc jedną drogą. Jedzie się wygodnie. (Nie, nie przepadam za tak długimi trasami.)
Drogi są bardzo dużym atutem USA. To kręci gospodarkę.
Jeszcze jedna ciekawa rzecz. Jak jest remont jakiejś autostrady, np, wymiana nawierzchni, to robione jest to w porach nocnych. To też mi się bardzo podoba.
Tutaj nie ma co porównywać Polski do USA. Ale sytuacja w Polsce się zmienia. Autostrady dodadzą kopa do polskiej gospodarki. Poczekajmy do 2012. (Może wtedy moim tematem będą drogi w Polsce. )
Czasami powątpiewam czy mój powrót do Polski w 2015 dojdzie do skutku. Pojawiają się minusy. Dużo niepewności. Ale od czasu do czasu są też dobre wieści!
Takie jak ta.
Kraków chce być drugą Doliną Krzemową
Małopolski Park Technologii Informacyjnych,bo tak będzie się nazywała strefa przy kampusie UJ powstanie na 12 tys. mkw. i będzie kosztował ok. 110 mln zł, z czego 76 mln wyłoży Unia Europejska. Projekt ma zostać zrealizowany do 2012 roku, a specjaliści z Krakowskiego Parku Technologicznego przewidują, że do Pychowic przeniosą się wtedy najbardziej znane na świecie firmy informatyczne.
W Pychowicach funkcjonuje już Motorola,Onet i Ericpol. To jednak dopiero początek – mówi Sławomir Kopeć, prezes KPT. -Założenie jest takie, że stworzymy tu warunki i zaplecze infrastrukturalne potrzebne dla działalności innych firm – dodaje. Oprócz parku technologicznego Pychowice będą też centrum innowacji i centrum szkoleniowym, które powstanie przy współpracy największych krakowskich uczelni: UJ, AGH i Politechniki. -pisze “Gazeta Krakowska”
To olbrzymia szansa dla Krakowa, ale i dla krakowskich uczelni. Mamy wszelkie warunki, aby stać się drugą doliną krzemową – mówi. – Kraków jest atrakcyjnym miejscem, możemy się pochwalić świetnymi informatykami i inżynierami wykształconymi przez krakowskie uczelnie. Brakowało tylko solidnego zaplecza czyli miejsca, gdzie mogłyby razem działać i spotykać się technologie i nauka.Teraz takie miejsce powstaje w Pychowicach – komentuje się prof. Krzysztof Zieliński. z AGH.
Co tu dużo mówić. Jeśli ta dolina powstanie i wypali, to będzie OGROMNY plus dla mnie. Ja oczywiście mam nadzieję że jak wrócę do Polski to będę mógł łatwo znaleźć prace albo założyć swoją firmę. Jestem informatykiem/programistą, i jeśli wytworzy się dobra atmosfera wokół tych technologi to może być tym decydującym faktem który zdecyduje o powrocie.
Fajnie czytać takie artykuły.Trzymam kciuki.
Źródło
Kraków chce być drugą Doliną Krzemową, Gazeta Krakowska
Wczoraj wróciłem z Polski. Byłem tam dwa i pół tygodnia – z żoną i synkiem. Jakie wrażenia?
Polskie drogi są w fatalnym stanie Mieszkając w Stanach przez długi okres (14 lat), człowiek przestaje doceniać jakość dróg jakie tutaj są. Teraz, po pobycie w Polsce widzę jakie ogromne różnice dzielą te dwa kraje. To dzień i noc. Tutaj, przynajmniej w New Jersey (koło NY), jeździ się praktycznie tylko po autostradach – w odstępie kilku minut można dojechać do kilku albu kilkunastu.
W Polsce autostrad nie ma. Jeździ się po drogach bardzo niebezpiecznych – dwukierunkowych. I to w dodadku w bardzo złym stanie. Czy można jeszcze załatać te łaty?
Pocieszam się że autostrady w Polsce powstaną. I to w niedalekiej przyszłości – dużo ma powstać do Euro 2012. Po pobycie w Polsce, mam lekkie wątpliwości czy to się wszystko uda. Mam nadzieję że tak.
W każdym razie, nie chce sie jezdzic po polskich drogach, plakac sie chce patrzac na nie.
Polska rozwija się bardzo szybko Widać to gołym okiem że Polacy mają coraz więcej pieniędzy. Ładne samochody – a cena benzyny dwa razy droższa jak w USA. Przepiękne sklepy i centra handlowe. No jak się wejdzie do Galeri Krakowskiej (przy PKP), to naprawdę myślałem że jestem tutaj w Stanach.
Jakie się tutaj buduje ładne domki! Super. Sam bym chciał taki mieć. Na taki mnie po prostu tutaj w Stanach nie stać.
Głośno słychać brak rąk do pracy. Ludzie dostają więcej pieniędzy żeby nie odchodzili (wyjeżdżali). Są różne oferty pracy. Nie chce mi się wierzyć ze w Polsce jest jeszcze 12-to procentowe bezrobocie.
Czuję sie bardziej Polakiem niż AmerykaninemW Polsce chociaż dużo mi się niepodoba, wszystko jakieś „swoje”. Ładne widoki. Super miasta – Kraków, Zakopane, Niedzica Zamek (wioska). Dobre jedzenie.
Mój przyjazd do Poski trochę się przybliżył Chociaż jeszcze nie mogę powiedzieć na 100%, ale myślę że do Polski wrócimy z rodzinką. Jeśli dalej Polska będzie się zmieniać na lepsze, to myślę że może nie będzie to w bardzo dalekiej przyszłości. Mógłbym zaryzykować i otworzyć swoją firme w IT (ewntualnie pracować dla kogoś). Myślę że by mi się udało. Na razie to chciałbym mieszkać w Krakowie (ewentualnie we Wrocławiu).
Czy jest mi w Stanach źle? Nie, jest mi bardzo dobrze. Tutaj jest wygodne życie i można osiągnąć dużo. Tylko myślę że w Polsce byłoby bardziej interesująco. W Polsce miałbym więcej wyzwań. Myślę że warto by spróbować. Zobaczymy.
Bylo Fajnie Zwiedziliśmy Kraków, Dębicę, Tarnów, Zakopane, Niedzicę Zamek, Kacwin (gdzie sie wychowałem), podziwialiśmy polskie góry i spokój na polskich wioskach. Można żyć (jak się przywiezie trochę pieniedzy – potrzeba coraz wiecej). Tak więc, z każdym wypadem do Polski jest lepiej.
Ostatnio napotkalem sie na bardzo ciekawy artykul o Amerykanach w Polsce. Polecam. Co Amerykanie robią w Polsce w Przeglądzie.
Wycinki z artykulu
Tutaj wszystko się może zdarzyć – mówią Amerykanie. I zostają w Polsce…. Najpierw chodzą do McDonalda, bo to przypomina im dom. Potem bez problemu jedzą pierogi, schabowego i bigos.
Dobry klimat?
Dlaczego Amerykanom tak odpowiada polski klimat? – Nikt nie daje im tu odczuć, że są obcy – mówi prof. Zbigniew Lewicki z Ośrodka Studiów Amerykańskich. – Wręcz przeciwnie, darzymy ich sympatią i staramy się pomagać. Nie przejawiamy w stosunku do nich wyższości. Z drugiej strony trudno byłoby ją przejawiać, ponieważ większość Amerykanów przyjeżdżających do Polski to zawodowcy, a nie pracownicy budek z hamburgerami. Imponują, więc tym chętniej im pomagamy.
Możemy się czegoś nauczyć?
Czego Polacy mogą się nauczyć od Amerykanów? – Obowiązkowości i optymistycznego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. Oni nie znoszą narzekania, co jest tak typowe dla Polaków. Kiedy witają się, mówią: How are you? Na tak postawione pytanie można odpowiedzieć tylko: I’m fine, w porządku. Tak samo zachowują się w Polsce. Gdy mają jakiś problem, sami starają się go rozwiązać. A gdy nie znajdują odpowiedzi, idą do psychoanalityka. A my oczywiście szukamy winnych: żony, złego szefa, rządu – śmieje się prof. Pastusiak.